Opowieść Ewy
Moja przyjaciółka - Kasia po kilku latach małżeństwa zaczęła mieć problemy z mężem. Poszukała pomocy, niestety, u popularnej wróżki. Z każdego "seansu" przychodziła rozpromieniona. "Ta kobieta wszystko Ci powie, wszystko doradzi, popatrzy na Ciebie i wszystko widzi. Nic nie trzeba mówić. Kasia wydawała fortunę na wróżkę. Uzależniła się od niej i każdą decyzję konsultowała z nią. A jej małżenstwo i tak się rozpadało.

Długo namawiała mnie, żebym poszła z nią do tej cudownej wróżki. "Zobaczysz, nic nie musisz mówić, ona wszystko Ci powie". Pomodliłam się wielokrotnie i w końcu zadecydowałam - dobrze, pójdę. Jednak, jakoś tak intuicyjnie, wzięłam ze sobą różaniec. Gdy usiadłam u wróżki, zaczęłam się po prostu w myślach modlić do Matki Boskiej w intencji opamiętania Kasi. Wróżka, siedziała, nerwowo się kręcąc, coraz bardziej rozdrażniona, patrzyła na mnie, na Kasię, aż w końcu powiedziała: "Nic nie mogę Ci doradzić, wydzielasz złe energie" i na tym skończyła się wizyta.
Gdy wyszłyśmy powiedziałam zdumionej Kasi: "Wiesz, co to były za złe energie? Odmawiałam różaniec, w twojej intencji. Jeśli ta rewelacyjna wróżka nie może słowa słowa z siebie wydusić w obecnosci kogoś, kto się modli, jak myślisz skąd czerpie swe umiejętności?"
Kasia, oburzona - odeszła. Jednak po kilku dniach przyszła do mnie: "Ewa, to był moment opamiętania. Poszłam do spowiedzi, opowiedziałam też o całej sprawie mężowi. I on mi powiedział, że to dobrze, bo on chciał ze mną porozmawiać o tym co się z nami dzieje, ale go nie słuchałam. A teraz chcę go wysłuchać. A ty, proszę, módl się nadal za nas, różańcem."

Hiroszima - początek końca

Na Hiroszimę i Nagasaki zrzucono bomby atomowe. Piloci, którzy to uczynili, byli w tym celu szkoleni przez 6 miesięcy, aby śmiercionośne bomby trafiły w ściśle określone miejsca.
Na sześć miesięcy przed atomowym atakiem lotnictwa USA w Hiroszimie i Nagasaki pojawiło się dwóch mistyków, którzy trzem milionom katolików głosili konieczność nawrócenia, odmawiania Różańca i pokuty jako jedynego ratunku przed czekającymi dniami nieszczęść. Nawoływali oni japońskich katolików, aby przygotowali się, żyli w stanie Łaski Uświęcającej, często przyjmowali Sakramenty Święte, nosili sakramentalia, byli ostrożni z kim obcują, a w swoich domach trzymali poświęconą wodę i świecę (gromnicę) i odmawiali codziennie Różaniec (przynajmniej jedna część).
Po atomowym ataku okazało się, że:
1) w Hiroszimie bomba została zrzucona o 5 mil od zaplanowanego celu i nie wylądowała w samym centrum społeczności katolickiej
2) w Nagasaki bomba zboczyła o 3,5 mili od zaplanowanego celu, którym było miejsce zamieszkania tamtejszych katolików.
W obydwu miastach wszystko zostało zrównane z ziemią tak, jakby samo słońce spadło na ziemię i wszystko się spaliło. Jednak - jak się okazało - nie wszystko!
Do dziś wszyscy ocaleni żyją. Jeden z nich, ksiądz Hubert Schiffler, powiedział, że od tego czasu setki ekspertów i badaczy studiowało, czym mógłby się różnić ów ocalały dom od kompletnie zburzonych. Ks. Schiffler podkreślił, że dom ten różnił się od pozostałych jednym: w tym domu posłuchano wezwań Matki Bożej do codziennego odmawiania Różańca!
Katedra w Hiroszimie została całkowicie zniszczona z wyjątkiem figur: Najświętszego Serca Jezusowego i Niepokalanego Serca Maryi, które pozostały nietknięte

Cud na Filipinach - REWOLUCJA

W dniach 22-25 lutego 1986r. w stolicy Filipin Manili, w Alei Objawienia się Świętych dokonała się pokojowa rewolucja. Ośmiopasmowa droga opasująca miasto stała się miejscem objawienia potęgi - ludzi trzymających w rękach .... różańce.
Dyktator F. Marcos rozwiązał parlament i rozpoczął aresztowania część ludzi zbuntowało się i odmówiło mu posłuszeństwa. Wiedzieli jednak, że sami nie mają szans. Poprosili o pomoc kard. J .Sina, prymasa Filipin. Kardynał zamknął się na półtorej godziny w swojej kaplicy. Kiedy wyszedł wezwał ludzi przez katolickie radio, aby wyszli na ulicę i bronili przyjaciół.
Ludzie usłyszeli i odpowiedzieli.
W ciągu kilku godzin w Alei Objawienia stanęły 2 mln. ludzi. Przyszli całymi rodzinami
z różańcami w rękach.
Bali się, ale rozumieli to jako swój obowiązek.
Po 4 dniach na ulicy pokazały się czołgi, które ruszyły wprost na tłum.
2 mln. ludzi bladych i drżących uklękło twarzą w kierunku nadjeżdżających czołgów.
Podnieśli w górę różańce i zaczęli się głośno modlić.
Nie, nie mieli zamiaru się cofnąć.
Czołgi zatrzymały się przed modlącym się tłumem ludzi.
Po chwili żołnierze przyłączyli się do modlitwy.
Tak samo wysłane eskadry helikopterów.
Nadszedł rozkaz rozpędzenia tłumów gazem. Ale, to specjaliści, którzy go wykonali zaczęli kaszleć i uciekać, nagle bowiem odwrócił się wiatr.